+1
b79 8 lipca 2017 19:23
STAVANGER I OKOLICE W 3 DNI

Tak, wiem. Relacji z Preikestolen, Stavanger było już dużo. Sam je czytałem przygotowując się do wyjazdu. Dlatego forma będzie krótka, nic tu odkrywczego nie będzie, za to sporo zdjęć. Może ktoś - jak my - leci na przedłużony weekend i szuka inspiracji. Zapraszam też na relację filmową - na końcu.



24 czerwca, sobota

Wylot do Stavanger jest ze Szczecina, ale my musimy jeszcze dolecieć z Warszawy. Poranny samolot LOTu w sobotę o 7.15, komunikat o overbookingu. Momentalnie ustawiła się kolejka. Zawsze czekam do samego końca - po co stać, skoro miejsce i tak mi nie ucieknie. Ale nie tym razem. Ustawiam się na czele peletonu i zastanawiam, czy ostatni spóźnialscy mają przechlapane, czy też na drodze losowania ktoś nie wejdzie. A może wywleką za nogi już z samolotu? No cóż, my odlecieliśmy, dzięki czemu bezproblemowo przesiedliśmy się na Wizzair o 10.25.

Image

Stavanger przywitało nas ładną, słoneczną pogodą. Najpierw odebraliśmy z lotniska auto (karta debetowa! - Hertz), po czym udaliśmy się na pobliską plażę Sola. Jeśli ktoś chce pochodzić tylko po piasku, to wystarczy zatrzymać się na wysokości lotniska. Jeśli chce się zobaczyć bunkry, trzeba udać się troszkę dalej na południe (są bezpłatne parkingi, koordynaty google maps: 58.875630, 5.600201).

Image

Image

Image

Image

Następnie udaliśmy się na jedną z wysp na północ od Stavanger. Nasz wybór padł Fjoloy, gdyż jest tam latarnia morska i klasztor Utstein (plus fajny cmentarz). Miejsce o tyle ciekawe, że nie ma tu turystów. Są za to owce, morze i ładne widoki. W okolicy są też inne latarnie - trzeba analizować mapy i zdecydować się na jakieś miejsce - na tej lub innej okolicznej wyspie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Duże wrażenie zrobił na mnie tunel pomiędzy wyspami. Otóż przebiega on pod morzem. Najpierw obniża się, by z powrotem jechać do góry. Temperatura w środku wzrosła do 18st., podczas gdy na zewnątrz było 13.
Hotel mieliśmy od godz. 15. Za 3 doby kosztował 700zł (Stavanger lille Hotel AS - jest na booking: bezpłatny parking, świetne, obfite śniadania, łazienka wspólna, lodówka w pokoju, darmowe automaty z kawą/herbatą, lokalizacja 15 min. spacerem od centrum, ale pod kątem auta bardzo dobra, jest też obok przystanek autobusowy 'Kannik' skąd kursują Flybussen na lotnisko).



25 czerwca, niedziela

Niestety trafiliśmy na bardzo deszczowy dzień. Pogoda w Norwegii zmienia się bardzo dynamicznie, a jeszcze przed przyjazdem wykresy opadów pokazywały, że drugi lub trzeci dzień będziemy mieć przechlapany. Wypadło na niedzielę. Deszcze pionowe, poziome, mżawki, mgły i krótkie przejaśnienia.
Planowałem dwie piesze wyprawy - na Kjerag oraz Preikestolen. Kjerag jest trudniejszy - idzie się wyżej, trochę dłużej (całość 10km), nie wiem czy nawet przy ładnej pogodzie byśmy doszli (tzn. bardziej martwiłem się o żonę). W dniu następnym miało być już słonecznie, więc uznałem, że przynajmniej na Preikestolen uda nam się wejść, a dzisiaj - w ten deszcz - jedziemy na Kjerag! Zapewne nie wejdziemy na szlak, ale to i tak fajna, widokowa trasa. A skoro pada, to auto będzie nas chronić.
Do Lysebotn, czyli miejscowości po drugiej stronie Lysefjorden, można dojechać ze Stavanger autem. To raptem 140 km. 7km serpentynami przed Lysebotn, w linii prostej może ze 2km, ale 600m w poziomie wyżej jest parking skąd wiedzie szlak na Kjerag - cel naszej wycieczki. Droga do tego miejsca ze Stavanger jest bardzo malownicza. Jedzie się dolinami, wśród gór, obok licznych wodospadów, by na koniec wspiąć się na 600m i podziwiać piękną północną przyrodę przyozdobioną kopami śniegu. Wycieczka warta poświęcenia jednego dnia.
Właściwa trasa do Lysebotn zaczyna się niedaleko za Stavanger, gdy skręca się w drogę nr 45. I tu uwaga - jeśli przy tym skręcie będzie żółta, odblaskowa tablica, to proponuję przeczytać jej treść. Niestety nie zrobiłem tego i musiałem zawracać kilka kilometrów za miejscowością Oltedal. Droga była zamknięta.

Image

Wróciłem na główną trasę i w miejscowości Vikesa skręciłem w drogę 503. Po drodze jest atrakcja - 3 km przed miejscowością Byrkjedal (pomiędzy dwoma jeziorami) znajduje się Gloppedalsura. Jest to największe usypisko kamieni w Europie Północnej. Topniejący lodowiec pozostawił po sobie 10.000 lat temu taki cud natury, który dzięki sile zamarzającej wody kruszy głazy do dnia dzisiejszego, co pogłębia proces rozdzielenia jednego jeziora na dwie oddzielne części.
W miejscowości Byrkjedal wracamy na pierwotną drogę nr 45, która od tego miejsca wiedzie doliną pomiędzy szczytami gór. A deszcz padał...

Image

Image

Image

W miejscowości Sinnes należy skręcić w drogę fv975, a następnie fv986. Droga ta zaczyna się wić na coraz to wyższych wysokościach. W sezonie zimowym jest zamykana (a to oznacza, że w maju może być jeszcze nieprzejezdna, podobnie jak od września - trzeba sprawdzać online jej status). Ten odcinek drogi jest niezwykle miły dla oka. Przypomina krajobraz Islandii.
Parking ze szlakiem na Kjerag (płatny 200NOK) znajduje się na wysokości 640m, szczyt na 1004m npm. Temperatura wynosiła +4st, padał deszcz, stały ze 2 auta. Oczywiście o wejściu nie było mowy, ale te dwa auta sugerowały, że jednak ktoś rano wyszedł na trasę.

Image

Image

Image

Image

Image

Zjeżdżamy w dół serpentynami do Lysebotn, po drodze kolejny ciekawy tunel. Tym razem obniża się, skręca w lewo, dalej obniża. W Lysebotn jest przystań, a najbliższy prom o 15.30 (mamy 2h). Fajnie byłoby przepłynąć przez cały fiord, a nie wracać tą samą drogą. Ale nie mamy biletu, a na stronie przewoźnika bilety już niedostępne. Zaryzykujemy. Facet z baru mówi, że zawsze jest pula wolnych miejsc, tylko żeby w kolejce ustawić się. No to czekamy. Ładnie tu.

Image

Image

Image

Image

Po nas było jeszcze kilka aut, wszyscy zmieścili się. Jedynie ostatni, mocno spóźniony camper odpadł. Fiord w taką mglistą pogodę robi wrażenie. Wiało, padało, ale było pięknie. Po drodze zawijaliśmy do kilku przystani, gdzie dosiadali się turyści. Cały rejs trwał 1.20h, z Lauvvik (przystań) do Stavanger jest już tylko 40km. Szkoda mi tego Kjeraga, szkoda.

Image

Image

Image

Image

Widok na zamglony Preikestolen:
Image

Wieczorem szwendamy się po Stavanger. Oglądamy katedrę z XII w., centrum miasta. I tyle, więcej tu nie ma.

Image

Image

Image

Image

Image



26 czerwca, poniedziałek

Dziś ma być słońce. Plan dnia: zdobywamy Preikestolen. Ale póki co poranek jest dżdżysty. Jedziemy do Lauvvik na prom do Oanes, przeprawiamy się na drugą stronę.

Image

Wciąż momentami deszcz kropi, więc niespieszno nam do zdobywania Pulpit Rock. Jedziemy więc najpierw do małej miejscowości Forsand, bo wg mapy jest tu jakiś kościół do zobaczenia.

Image

Kręcimy się jeszcze chwilę po okolicy, po czym obieramy kurs na nasz cel wyprawy. Parking płatny (200NOK). Ruszamy, do przejścia 4km w jedną stronę.

Image

Podejście nie jest trudne, ludzie idą z psami (te mniejsze pod pachą). Niestety fakt, że dzień wcześniej cały czas lało ma przełożenie na spiętrzenie turystów na trasie. Jest tłoczno. Jakieś 60% trasy to kamienie, po których trzeba się gramolić na górę. Do tego były mokre, bo co jakiś czas padał przelotny deszcz. Dobre obuwie obowiązkowe!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ostatni etap (1.2km) to spacer po litej skale, jeszcze zakręt i już z oddali widać Ambonę. Tu też sporo ludzi. Matki trzymają za kostki swoje dzieci leżące tuż nad urwiskiem, ludzie jedzą kabanosy, latają drony, słychać polską mowę, psy odpoczywają. I wreszcie słońce.

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

brunoj 8 lipca 2017 20:56 Odpowiedz
Fajna relacja, z jednym się chyba jednak nie zgodzę. W Stavanger jest jednak trochę więcej rzeczy niż katedra ;-)